-Nie twój interes...-warknąłem.
-Gadaj!- krzyknęła biała tygrysica.
Poczułem jak buzuje we mnie krew i wiedziałem, że zaraz nastanie najniebezpieczniejsza faza furii. Nagle poczułem ból głowy i straciłem panowani nad sobą. Z wielką siła odrzuciłem samicę, która mnie trzymała, raniąc jej łapę. Tygrysica jak najprędzej podbiegła do krwawiącej samicy, a ja uciekłem krzystając z okazji, ponieważ nie chciałe zrobić im większej krzywdy. Biegłem raz po raz wyrywając jakieś drzewo. Wreszcie znalazłem jakąś jaskinię. Wyjście zasłoniłem głazem, żeby nie przyszło mi do głowy z tamtąd wyjść. Po kilku godzinach uspokoiłem się, furia upadła, a ja wróciłem do normalnego wyglądu, chciałem wyjść z jaskini, gdy usłyszałem czyjeś kroki.
(niech ktoś dokończy)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz