Zaatakował
nas z zaskoczenia. Zaczęłyśmy atakować go wodą, ale on z łatwością
przyjmował nasze ciosy. Musiał być magiem wody. Zaczęłam ciskać w niego
kulami cienia. Niestety odskakiwał na bok i nie trafiałam w niego. Cóż,
skoro magia nie działała, trzeba było zastosować tradycyjne metody.
Skinęłam głową do Diary, a ona zaczęła go atakować powietrzem i wodą,
odwracając jego uwagę. Ja powoli skradałam się w jego kierunku. Po
chwili skoczyłam na niego i szarpaliśmy się ze sobą. Miał lekka
przewagę, bo był większy i cięższy, ale ja byłam dość drobna i zwinna i
unikałam jego pazurów i kłów. Gdy trafił w drzewo zamiast w moją głowę, a
ono zaczęło momentalnie usychać, zrozumiałam, że ma zatrute kły i
pazury. Jeden cios oznaczałby śmierć. Jeszcze bardziej skupiłam się na
unikaniu jego ciosów, a Diara cały czas nacierała na niego magią.
Unikając ciosu, chwilowo się odsłonił. Wykorzystałam szansę i skoczyłam
na niego. Przyszpiliłam go do ziemi i nie pozwalałam wstać. Oboje
dyszeliśmy, a on warczał na mnie i kłapał zębami, ale nie mógł mnie
dosięgnąć.
- Co ty tu robisz i czemu nas atakujesz?!? – warknęłam do niego.
<River lub Diara dokończycie??>
- Co ty tu robisz i czemu nas atakujesz?!? – warknęłam do niego.
<River lub Diara dokończycie??>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz